Co się stanie, gdy znikną zadania domowe?


Co się stanie, gdy znikną zadania domowe?

Media rozgrzała okołoedukacyjna dyskusja nt. zapowiadanego rozporządzenia o likwidacji zadań domowych w szkołach podstawowych. Taka to rola mediów, by poruszać ważne tematy, a tym samym zwiększać klikalność, ale ja pozwolę się skupić na temacie ciut głębiej i trzymając sie faktów, a także podstaw Pozytywnej Dyscypliny (a jakże!). 

 Zadania domowe w naszej tradycji to jedno z najbardziej znanych narzędzi pracy dziecka. Były zawsze i wydawało się, że będą na zawsze - to przeświadczenie towarzyszyło zarówno tym, którzy doświadczyli edukacji szkolnej raz w życiu (czyli zdecydowanej większości społeczeństwa), jak i nauczycielom (a z pewnością zdecydowanej większości z nich jeszcze kilkanaście lat temu). Dziś słyszymy, że koniec, choć jeszcze nie znamy szczegółow (to ważne - treść rozporządzenia jest na tę chwilę tylko projektem i podlega konsultacjom społecznym). 

Zmiany mają to do siebie, że budzą lęk i strach, a przecież są jedyną stałą i pewną rzeczą w naszym życiu. Dlatego warto przyjrzeć się im z racjonalnego punktu widzenia, bo zazwyczaj okazuje się, że nasze zamartwianie się było... niepotrzebne i że zafundowaliśmy sobie stres zanim pojawił się rzeczywisty powód!

Spójrzmy na argumenty stron broniących zadań domowych:

1. To tradycja, tak zawsze było!

2. Życie to obowiązki, każdy je musi mieć!

3. Dzieci nie mają nic innego do roboty po szkole!

To argumenty głównie strony rodzicielskiej. Jak się odnieść do argumentu tradycji? Chyba tak, że czasy sie zmieniają, sami już nie korzystamy z latryn i nie pierzemy w rzekach i chyba już byśmy do tego nie wrócili, prawda?

Życie to obowiązki - prawda. Jednakże życie to także pasja, radość tworzenia i odkrywania, poczucie sensu i znaczenia. Szkoła nie musi być "do przeżycia", może być pięknie twórcza i fascynująca, a żadna z tych rzeczy nie wyklucza rzetelności.

Dzieci po szkole, tak jak człowiek po pracy ma prawo do odpoczynku. I do poznawania siebie poprzez sport, zajęcia rozwijające jego talenty oraz...nudę! Ta jest bardzo potrzebna, by mózg przeszedł w tryb tworzenia, kreatywności i... poszukiwania zajęcia.

Teraz argumenty nauczycielskie:

4. Jak mamy skutecznie realizować podstawę programową i przygotowywać do egzaminu ósmoklasisty?

5. Dzieci na lekcji nie słuchają, muszą więc pracować w domu!

6. To koniec edukacji, wyrosną nam nieuki!

7. Skoro ja pracuję w domu po lekcjach, to uczeń także może...

Rozumiem je, bo znam realia współczesnej szkoły (przepracowałam w szkole 25 lat, do września 2023). Czuję tę frustrację, wypalenie, zmęczenie, lata braku szacunku i godności finansowej. 

Jednocześnie wiem, że da się inaczej zorganizować szkołę i pracę z dzieckiem. I nie jestem jedyną osobą, która to wie, potrafi i stosuje, bo eduzmieniacze działają w Polsce prężnie od lat, są dyrektorami szkół, nauczycielami, prelegentami na konferencjach, autorami książek, blogów, mają swoje strony, tworzą grupy wsparcia, są trenerami. Jest mnóstwo badań, literatury, przykładów konkretnych rozwiązań, które można wprowadzić, by uczeń był wysoko zmotywowany wewnętrznie, chętny do pracy i odnosił sukcesy na miarę swoich możliwości. 

Pytanie - czy wolimy tracić czas na przerzucanie się argumentami dlaczego NIE, czy może zastanowimy się JAK?

A dlaczego to wszystko kojarzy mi się z Pozytywną Dyscypliną?

Bo edukacja to relacja. Człowieka Dojrzałego z Człowiekiem Młodszym. A na bazie relacji da się osiągnąć o wiele więcej, niż strachem, sentymentami, kontrolą, przymusem czy warunkowym szacunkiem.

 I o tym tez jest Pozytywna Dyscyplina - o tworzeniu relacji głebokiej, prawdziwej i szczerej, słuchającej i troskliwej, skutecznej i pełnej szacunku jednocześnie.

Popatrzmy na jej trzy przykładowe narzędzia, których możemy użyć w kontekście motywowania dzieci do nauki:

Co robisz, gdy widzisż w dzienniku słabe oceny swojego dziecka? Założę się, że pierwsze, co czujesz, to strach. Boisz się: dlaczego i co dalej? Gdzieś pod spodem czai się poczucie winy, że zawaliłaś jako mama/ojciec... Często nie dopuszczamy tego do siebie, a strach zamieniamy w gniew. Wiem, rozumiem, byłam tam...Popatrz, co możesz zrobić zamiast prawienia kazań czy rzucania szlabanami:

1. Użyj Pytań Pełnych Ciekawości:

"Co musisz zrobić, by ogarnąć sprawdzian?"

"Jaki masz pomysł na przygotowanie się do testu ze słówek z angielskiego?"

"Co powinieneś zrobić, by poprawić oceny z biologii?"

"Jak myślisz, skąd tyle zaległości z polskiego?"

"Jak możesz rozwiązać ten problem?"

2. Stwórzcie Plan działania.

Twórz razem z dzieckiem plan działania (potem bądź obok, gdy będzie robić je samo). Zacznijcie od burzy mózgów, by nazwać wszystkie sposoby nauki, pomysły na przygotowanie do testów, organizację czasu po szkole. Niech plan się stanie "szefem", odnoś sie do niego "Co jest na liście pomysłów?". I niech Cię nie kusi nagradzać dziecka! Samo poczucie sprawczości jest wystarczająco motywujące.

3. Komplementy są bardzo potrzebne! Formułuj je tak, by były docenianiem. 

Skupiaj sie na tym, co dziecko zrobiło, co osiągnęło, zauważaj wysiłek i chęć pomocy czy zmianę na dobre:

"Zauważyłam, że zdobyłeś dobrą ocenę z tego trudnego sprawdzianu, którego się tak obawiałeś, musiało Cie to kosztować sporo wysiłku!"

"Doceniam to, jak sumiennie podchodzisz do obowiązków szkolnych"

"Dziekuję Ci, że pomogłeś siostrze w matematyce."

Dlaczego tak? Bo gdy doceniasz wysiłek dziecka (a nie tylko efekt), ono będzie chciało zrobić to (popracować) znów i znów.


A gdy jest kryzys, Pozytywna Dyscyplina pomaga na kilka sposobów:

1. Skupiaj się na rozwiązaniach, a nie wzbudzaniu poczucia winy.

Określcie, co jest problemem.

Wygenerujcie listę rozwiązań.

Zachęć do wyboru jednego z nich.

Testujcie przez tydzień.

Po tygodniu dokonajcie oceny. Jeśli rozwiązanie się nie sprawdziło - sięgnijcie po kolejne.

2. Błędy to doskonała okazja do nauki!

Reaguj na nie ze współczuciem i szacunkiem - nie obwiniaj dziecka, nie zawstydzaj, nie praw kazań.

Pytaj, by naprowadzić na dostrzeżenie konsekwencji działań.

Podczas współnych posiłków dzielcie się swoimi błędami popełnionymi tego dnia (zwłaszcza błędy dorosłych!) i tym, czego Was nauczyły.

3. Pozwól na konsekwencje naturalne.

Gdy pozwolisz dziecku dokonać samodzielnych wyborów i podejmować własne decyzje, oczywistą koleją rzeczy jest, że dzieci doświadczą naturalnych konsekwencji (np. nie sprawdziło plecaka rano - nie wzięło zeszytu z zadaniem). Dlaczego sa one bezcenne i co wtedy robić?

Unikaj kazań i komentarzy typu: "A nie mówiłam?"

Okazuj empatię: "To musiał być spory stres".

Pomagaj, ale nie ratuj: "Chyba potrzebujesz zmienić poranną rutynę".

Uszanuj uczucia i pokaż, że je rozumiesz: "To musiało być dla Ciebie trudne, gdy zobaczyłeś, że nie masz zadania"

 Wszystkie te pomysły pomagają dziecku poczuć sprawczość, stać się samodzielnymi i odpowiedzialnymi ludźmi - czyż nie o to nam chodzi w wychowaniu? 

Więc nie myśl o tym, że jesteś na NIE w kwestii braku obowiązkowych zadań domowych, ale pomyśl nad tym, jak ta zmiana może wpłynąć rozwojowo na Twoje dziecko, Wasze relacje i budowanie kompetencji życiowych.

A na koniec link do postu opisującego szereg badań nt. skuteczności zadań domowych:

https://www.facebook.com/photo/?fbid=828598985946730&set=a.4...

Pomysły rozwiązań zaczerpnęłam z Kart Narzędzi Pozytywnej Dysycpliny autorstwa Jane Nelsen i Adriana Garcii, dostepnych tutaj: https://pozytywnadyscyplina.pl/produkt/52-karty-narzedzi-tec...