10 rzeczy, których nie powie Ci Twój nastolatek
- Rozwijam się i nie rozumiem, co się dzieje! Wiek dojrzewania to czas wielkiej wycinki w mózgu dziecka: Połączeń nerwowych jest o wiele za dużo (zdecydowanie więcej niż u dorosłego) i musi dojść do likwidacji części z nich, by reszta pracowała sprawnie. Kora przedczołowa jest cały czas w budowie, więc nie oczekujmy racjonalnych zachowań, bo mózg dopiero buduje tę funkcję. Układ limbiczny, który teraz ma przewagę, reaguje często agresją, stąd wybuchy złości. To wszystko sprawia, że dziecku jest samemu ze sobą bardzo ciężko, bo ma w swoim życiu mnóstwo stresorów i jest w stanie ciągłej walki. Bądźmy więc dla niego wsparciem i zrozumieniem, a nawet sparing partnerem, ale nie traktujmy jego zachowań jak czegoś skierowanego w nas. To raczej wołanie o pomoc!
- Nie chcę tego! Zmienia się ciało dziecka: części intymne się rozwijają, pojawia się zarost, dziewczynkom zmienia się figura, chłopcom głos… Bardzo często dzieci nie mają w sobie zgody na te zmiany, są one dla nich mocno krępujące. Bądźmy wyjątkowo delikatni dla nich w tym czasie!
- Akceptuj mnie, proszę. Świat, w którym funkcjonuje współczesny nastolatek jest pełen ocen. Wirtualne „lajki” czy hejt łatwo przenoszą się na realne relacje z rówieśnikami. Dodatkowo, promowana idealność wyglądu (choć to często tylko filtr czy aż operacja plastyczna) sprawia, że własne odbicie w lustrze jest oceniane przez dziecko bardzo negatywnie, więc może np. ukrywać się w kapturze czy eksperymentować z kontrowersyjnym makijażem. Najważniejsze, co możemy mu/jej dać w tym czasie, to pełna akceptacja, zarówno dla zachowania, jak i wyglądu.
- Pozwalaj mi na własne decyzje. To bardzo ważny czas – zbieranie doświadczeń, eksperymentowanie, sprawdzanie granic. Decyzje podejmowane teraz wydają się nam, dorosłym, niejednokrotnie mocno kontrowersyjne, naiwne czy błędne, ale są bardzo cenne, bo są ich własne. Pozwólmy im na to. I bądźmy obok, gdy będą chcieli przedyskutować ich skutki, zasugerujmy wsparcie czy pomoc związaną z posiadanym doświadczeniem.
- Ufaj mi. To podstawa każdej bliskiej relacji. I nawet, gdy zdarzą się złamania umów, skupmy się na danej sytuacji i wyjaśnijmy ją, ale nie przestańmy ufać. Dziecko, które wie, że rodzice mu autentycznie ufają, będzie to traktować jak wielkie zobowiązanie, z którego będzie się chciało wywiązać.
- Interesuj się mną i moimi zainteresowaniami. Siedzi w telefonie? Gra non stop na komputerze? Przyjdź do pokoju dziecka i zapytaj, co robi, zainteresuj się (ale tylko wtedy, gdy faktycznie chcesz tego posłuchać) daną grą, aplikacją, stroną. Może razem pooglądacie tik toka? Lub zagracie online?
- Nie oceniaj mnie. Jesteśmy wychowani w szkolnej kulturze błędu i mamy niemal wpisane w swoim DNA zwracanie uwagi na niedoskonałości i ocenianie, bo nas oceniano. Odejście od tego nawyku jest bardzo trudne, ale nie niemożliwe. Co więcej, jest niezwykle uwalniające! I warto zrobić to przynajmniej w stosunku do swoich dzieci. To pozwoli im wzrastać w innych realiach - takich, o jakich my zawsze marzyliśmy.
- Nie krzycz, proszę. Krzyk to wyraz bezradności, jest podszyty lękiem o to, czy dzieci nie zbłądzą i strachem o utratę autorytetu. A dla dziecka to wyraz przemocy. I naturalną reakcją mózgu jest walka (wtedy będą „pyskować”) lub ucieczka (dosłownie, czyli np. poprzez ostentacyjne pójście do swojego pokoju lub po prostu fakt, że nie będą obecne duchem). Wniosek w obu przypadkach jest ten sam: krzyk nie przynosi efektu. Dziecko będzie się Ciebie bać lub będzie za wszelką cenę unikało sytuacji trudnych, np. poprzez kłamstwa…
- Pokazuj mi swoje słabości. Często zdarza się, że rodzic stara się, by dziecko nie widziało jego słabości, łez czy porażek. To błąd, bo wtedy tworzymy sobie nieprawdziwy, wyidealizowany obraz rodzica na wysokim postumencie; rodzica, który jest nie do naśladowania. Dziecko nie uczy się, jak radzić sobie z własnymi słabościami, jak wychodzić z twarzą z porażek czy tego, że łzy są potrzebne. A przecież wychowanie to pokazywanie jak żyć.
- Mów o mnie dobrze. Dzieci chcą być dobre - tutaj należy zaufać Januszowi Korczakowi. Gdy zaczniemy im mówić, że widzimy ich starania, próby i wysiłek, zbudujemy w nich mocną chęć podejmowania trudu w różnych sytuacjach. I choć nie należy się spodziewać, że nastolatek zareaguje entuzjastycznie na dobre słowa o sobie, a raczej będzie je poddawał w wątpliwość, to jedno jest pewne: usłyszy je. I zostaną one w nim na zawsze.